niedziela, 18 września 2011

It's Funky!


Black and White America
Lenny Kravitz
Warner Music Poland

Black and White America jest jak wywoływanie duchów. Duchów Marvina Gaye’a, Jamesa Browna, Ameryki lat 70, młodości, funku i soulu. Lenny Kravitz nie tylko je wywołuje. Niczym mesjasz gitary przywraca je do życia.
Inspirowana dziś już klasyką muzyki, brzmiąca jak nagrana w innej epoce i w innych czasach, nowa płyta Kravitza nawet przez chwilę nie wydaje się archaiczna i nie na miejscu. Przez ponad godzinę pulsuje energią, każde nagranie jest trzy-czterominutową rozkoszą dla uszu, mieszanką soulu i rocka, która uzależnia. Podróżując w czasie Krativz odzyskał energię i przypomniał sobie jak powinien grać wirtuoz, którym jest. I choć brakuje tu monumentalnych i zapadających w pamięć solówek, jakie Kravitz potrafi zagrać, cały czas przypomina nam o swoich umiejętnościach i pomysłowości zgrabnymi riffami i pięknymi kompozycjami.
Jeśli należałoby Black and White America coś zarzucić, to brak oryginalności. Zbliża się miejscami tak bardzo do Gaye’a i Browna, jakby ich duchy rzeczywiście w niego wniknęły, a Stevie Wonder stał obok i pisał melodie i teksty. Nawet w chwilach największego zagubienia się w momentami doskonałych piosenkach ma się wrażenie, że Kravitz podpisał się pod kilkoma nieopublikowanymi utworami tych muzyków.
Jednak gdy słucha się nagrań nie ma to znaczenia. Black and White America to odrobina wspaniałej, rozgrzewającej muzyki na koniec lata. Jedna z najlepszych płyt Kravitza oraz jedeno z najciekawszych nagrań tego roku.


Michał J. Adamczyk

0 komentarze:

Prześlij komentarz