piątek, 9 stycznia 2015

Politpoprawna satyra polska

Wczoraj w PR 3, przy okazji rozmowy na temat ataku na redakcję Charlie Hebdo, wypowiadał się jakiś polski satyryk. Opowiadał o tym, w jaki sposób należy tworzyć satyrę. Wyszło przy tym, że francuski magazyn jest sam sobie winien. Bo śmiał się z rzeczy, które mogą obrażać ludzi.

Niechcący Pan Satyryk z radia potwierdził to, co wiedziałem od dawna. Polska satyra jest nie po to, żeby wytykać wady, śmieszności i absurdy. Polska satyra... Istnieje nie wiadomo po co. Wyśmianie obyczajów przecież urazi wiele osób. Wyśmianie religii? W Polsce reakcją będzie natychmiast proces o obrazę uczuć religijnych. Wyśmianie polityki? Tak, to właściwie jedyne, co można robić. Wszyscy śmieją się z polityki, bo na to Polacy pozwalają.

To i głośne mówienie, na granicy krzyku. Bo przecież wiadomo, że jak ktoś mówi głośno, to jest zabawniej. (Tak samo jak wiadomo, że jeśli do cudzoziemca będzie mówiło się głośno i wyraźnie, to w końcu zrozumie, co mówimy).

Tak więc redakcja Charlie Hebdo sama sprowadziła na siebie karę, bo ośmieliła śmiać się z czegoś, co niektórzy uważają za śmiertelnie poważnie. I pewnie w jakiś sposób na to zasługiwała. W Polsce by to się nie stało. Bo Polska jest krajem bezpiecznym. Krajem, w którym nawet satyrycy sami nakładają sobie kaganiec.

0 komentarze:

Prześlij komentarz