Polscy dziennikarze to tak naprawdę kabareciarze. Zwłaszcza na portalach
internetowych produkują teksty nie informacyjne, a rozrywkowe. Więcej
pożytecznych i sprawdzonych informacji od przeciętnego tekstu na Onecie zawiera
niejedna reklama proszku do prania.
Kilka dni temu na wielu portalach pojawiła się
informacja: „Niemieckie media podają, e Liverpool chce kupić najlepszego
polskiego zawodnika, Roberta Lewandowskiego. Wkrótce zaoferuje 8 milionów
funtów”. Niestety nie dowiedziałem się z niej jakie niemieckie media. Jako
ciekawskie stworzenia zacząłem grzebać. W końcu, dziwnym trafem, udało mi się
gdzieś znaleźć odnośnik. Co prawda nie do niemieckich mediów, a do angielskiego
portalu sportowo-plotkarskiego. Wcale mnie nie zdziwiło, że informacja z
polskich mediów okazała się właściwie słowo w słowo przetłumaczonym newsem z
Footylatest. Zawiodło mnie zaś to, że nie trafiłem na żadną nazwę niemieckiego
magazynu, gazety, choćby lokalnego portalu.
Nie odpuściłem jednak. Za dobrze się już bawiłem.
W końcu trafiłem na odpowiednią notkę w
Niemczech. Najpierw na Transfermarkt. Co dziwne już bez informacji o cenie i
rychłej ofercie – zwykłą notatkę, że Liverpool obserwuje Lewandowskiego. Ale
notatka zawierała coś bezcennego. Odnośnik do źródła. Przez kilka sekund
sądziłem, że niemiecki portal, na który trafiłem, jest ojcem i matką tej
informacji. Z wielkim żalem stwierdzam, że polskich dziennikarzy nie doceniłem.
Za co bardzo ich przepraszam. Niemcy bowiem powoływali się na informację z „Przeglądu
sportowego”.
Niestety nie znam ludzi, którzy pisali i
zamieszczali tę informację na polskich portalach. Niestety, bo bardzo chciałbym
choć jednemu takiemu asowi dziennikarstwa uścisnąć dłoń. Działają jak Stanisław
Tym w skeczu o komentatorze futbolowym, który ma na uszach słuchawki w których
słyszy to, co mówi do mikrofonu. Im więcej i głośniej mówi do mikrofonu tym
słabiej orientuje się, co dzieje się na boisku. W końcu jego własne słowa stają
się dla niego rzeczywistością.
W ten sam sposób działają wszystkie media. Ale polskie w
szczególności. Jedyna różnica, jaka istnieje między dziennikarzami z portali, a
reporterami takich na przykład Faktów TVN jest taka, że ci drudzy rzeczywistość
kreują bardziej świadomie. Na przykład przez ostatnie kilka dni wmawiając
wszystkim, że jedyną ważną informacją jest katastrofa samolotu, do której nie
doszło. Współczuję tylko kapitanowi Wronie, który, ciągany po różnych
redakcjach musi raz po raz tłumaczyć, że lądowanie bez podwozia wcale nie było
takie trudne i niebezpieczne. Ku wielkiemu rozczarowaniu dziennikarzy,
oczekujących mrożących krew w żyłach historii i za wszelką cenę szukających
bohatera.
Michał J Adamczyk
PS. Dzień po pierwszej informacji okazało się, że
Lewandowskiego chce kupić także Chelsea. Jak dotąd w realnym świecie ani
Chelsea, ani Liverpool nie złożyły żadnej oferty.
No niestety, traktowanie popularnych portali internetowych jako wiarygodnego źródła informacji prędzej czy później wychodzi bokiem. Ciężko o dobre, obiektywne serwisy informacyjne.
OdpowiedzUsuńA nie sądzisz, że ciężko nawet o zwyczajnie dobrą gazetę?
OdpowiedzUsuńDo znudzenie będę powtarzał, że zazdroszczę Brytyjczykom BBC - także strony internetowej - nastawionej na informację, a nie na sensację i plotkę.