środa, 28 kwietnia 2010

Jeff VanderMeer – Jak napisać powieść w dwa miesiące

(How to Write a Novel in Two Months)

Współczesny świat, coraz bardziej mieszający kulturę popularną, gatunki literackie i literaturę głównonurtową, od zawsze zacierał rozróżnienie pomiędzy niską a wysoką sztuką. W rezultacie dzisiejsi pisarze mogą zająć się projektami i tematami, które w przeszłości mogłyby podważyć ich reputację “poważnych” twórców. W moim przypadku punktem wyjścia do połączenia kultury popularnej z moimi wizjami była okazja do napisania powieści w świecie Predatora dla Dark Horse Books. To, że przyjąłem ten projekt, zadziwiło niejednego mojego fana. Niektórzy uważali, że jako twórcy kojarzonemu z “ambitną fantastyką” nie uda mi się przestawić na powieść tak jawnie rozrywkową. Inni myśleli, że nie powinienem podejmować próby z powodu marnej reputacji książek opartych na filmach i grach. Mimo to przyjąłem zlecenie bez zastanowienia. Z dwóch powodów: (1) Jestem wielkim fanem “Predatorów”; jest to jedna z zaledwie kilku serii filmowych, dla których już wcześniej przygotowałem parę swoich pomysłów, oraz (2) mój przyjaciel, Brian Evenson, uczący kreatywnego pisania na Uniwersytecie Browna, pisał w tamtym czasie powieść o Obcych.
Nie sądziłem natomiast, że z powodu mnóstwa nieprzewidzianych wydarzeń - z których wymienię chorobę i nieplanowaną podróż do Francji - termin oddania powieści zbliży się tak bardzo, że napisanie czegokolwiek dobrego zdawałoby się wykluczone. W rezultacie napisałem “Predatora: Morze Południowochińskie” w dwa miesiące. Z początku miałem ponad sześć miesięcy na pracę, ale tylko osiem tygodni z tego spędziłem pisząc ręcznie i na komputerze.
Może wydawać się, że to mało czasu. To dlatego, że to jest mało czasu. Niektóre pomysły, niektóre powieści, wymagają długiego okresu dojrzewania i równie dużo czasu na poprawienie ich, przemyślenie i przepisanie. Na przykład nad tekstami składającymi się na “Miasto szaleńców i świętych” pracowałem przez całą dekadę, a napisanie “Shriek: Posłowie” zabrało mi z przerwami osiem lat. Gdy miałem dwadzieścia parę lat słynąłem z tego, że poświęcałem pół roku na napisanie jednego opowiadania lub noweli. W tym czasie jednak mieściło się dużo redagowania, wydawania, pisania innych tekstów, a w końcu - długie godziny etatowej pracy. Moglibyście wziąć również pod uwagę fakt, że mając dwadzieścia lat, a czasem także po przekroczeniu trzydziestych urodzin, autorzy wciąż przyzwyczajają się do pisania. Wciąż jeszcze nie wiedzą jak wykonać wiele rzeczy i sporo czasu spędzają dopasowując kawałki układanki, testując różne techniki, zastanawiając się, dlaczego coś nie wygląda jak w planach i tak dalej.
Teraz, gdy nie muszę już pracować na etacie i przekroczyłem czterdziestkę, wydarzyły się dwie rzeczy: (1) Każdemu opowiadaniu mogę poświęcić więcej uwagi i w krótkim czasie pracować nad nim intensywniej; (2) Podchodzę do pisania bardziej rozluźniony, dzięki czemu notatki nawet z wczesnymi pomysłami są dokładniejsze, niż były; wciąż mnóstwo przepisuję, poprawiam i edytuję, ale pomysły z mojej głowy łatwiej i szybciej spływają na papier.
Obie te rzeczy bardzo mi pomogły przy szybkim pisaniu powieści. Jednak jest jeszcze kilka innych małych trików, które pozwoliły mi zachować jakość tekstu mimo tak intensywnej pracy. (Po entuzjastycznej reakcji czytelników wydaje mi się, że napisałem coś godnego uwagi, ale, oczywiście, każdy sam powinien ocenić.)
Oto wszystko, czego się nauczyłem. Z tym zastrzeżeniem, że nie wiem, jak pisarze “Gwiezdnych wojen” i “Star Treka” pracują, ponieważ mają całe encyklopedie informacji do przyswojenia, podczas gdy wszystko, co ja miałem do dyspozycji, to trzy kartki notatek na temat Predatora, parę książek i dwa filmy. Z tego powodu to, o czym zaraz opowiem, dotyczy nie tyle pisania książki osadzonej w filmowym świecie, co szybkiego pisania książki na jakikolwiek temat, przy jednoczesnych staraniach, żeby jakość wciąż gdzieś tam była.
WSPARCIE
Zanim zaczniecie wprowadzać w życie pomysł na książkę musicie zapewnić sobie niezbędną pomoc. Przypomina to planowanie strategiczne. W jego skład wchodzi kilka elementów.
Znajdźcie dość czasu w ciągu tych dwóch miesięcy, abyście byli w stanie osiągnąć swój cel. Jeśli nie jesteście w stanie poświęcić sześciu do ośmiu godzin dziennie na pisanie, być może będziecie musieli przesunąć termin. Jeśli możecie wysupłać tylko cztery godziny dziennie, postanówcie, że napiszecie powieść w ciągu czterech miesięcy, ale trzymajcie się tego tak, jak dwumiesięcznego terminu.
Upewnijcie się, że przez cały czas macie wsparcie rodziny. Moja żona, Ann, sprawiła, że pisanie “Predatora” było dość proste. Rzadko opuszczałem dom, a Ann przejęła wiele moich obowiązków domowych. Wciąż jeszcze dziękuję jej za to i jestem winien odwdzięczenie się w podobny sposób.
Nawiążcie kontakty ze specjalistami z dziedzin, które będą wam potrzebne, żebyście nie musieli sami wyszukiwać informacji. Dotyczy to zarówno małych, jak i dużych problemów. Na przykład Dave Larsen (davidlarsen.com) był moim ekspertem od broni i armat, i okazał się niezwykle pomocny. Sądzę, że jego wiedza oszczędziła mi dzień, może nawet dwa, pracy. Co więcej, ponieważ sam wyrabia noże i używał większości broni palnej pojawiającej się w powieści, podzielił się ze mną także własnymi doświadczeniami, co wpłynęło na realizm powieści. Ale miałem też źródła informacji na mniej istotne tematy. Australijska pisarka K. J. Bishop opisała mi niebezpieczne dzielnice Bangkoku. Emigrantka z Rosji, Ekaterina Sedia, znalazła najlepsze rosyjskie tłumaczenie słowa “wolność”, dzięki czemu jedna z postaci, wcześniej bezbarwna i nudna, zyskała nieco kolorów.
Dokonajcie rozsądnych wyborów życiowych. Muszę przyznać, że przez te dwa miesiące ćwiczyłem mniej i piłem więcej, niż mam w zwyczaju. Jednak wciąż udawało mi się poświęcić dwie godziny dziennie trzy razy w tygodniu na trening i ograniczyć się do kilku drinków na dzień. Zdrowe jedzenie także dodawało mi energii. To ważne, ponieważ spędzacie więcej czasu przed komputerem lub z długopisem w dłoni, niż normalnie, i musicie to wziąć pod uwagę. Może się okazać, że wasze ciała zaczynają strajkować - od spuchniętego nadgarstka, po bolące plecy i ramiona.
Rozsądnie rozłóżcie sobie zadania. Przez większość czasu poranki poświęcałem na pisanie nowych scen, popołudniami przeglądałem sceny wcześniejsze, a wieczory zostawiałem sobie na poprawę konkretnych akapitów i zdań. Dzieląc czas w ten sposób pracowałem sprawniej, niż gdybym skoncentrował się na pisaniu nowych scen przez cały dzień, aż skończę książkę. Do czasu, gdy całość była gotowa, większość scen była już dwukrotnie przemyślana i poprawiona.
Znajdźcie grupę czytelników, którzy będą gotowi przeczytać fragmenty powieści i jej kompletną wersję. Powinna to być grupa zarówno fanów powieści podobnych do waszych, jak i ludzi, którzy zwykle takich nie czytają. Nie wszyscy powinni być pisarzami. Sporą ich część powinni stanowić zwykli czytelnicy, ponieważ zwykle mają nieco inny punkt widzenia, niż pisarze.
PISANIE
Oto scenariusz mojej powieści:
Na odległej wyspie na Morzu Południowochińskim trwa polowanie... ale inne polowanie, niż oczekiwali uczestnicy.
Były pułkownik Czerwonych Khmerów i właściciel terenów łowieckich, Rath Preap, wie, że dzieje się coś dziwnego - ogrodzenia zostały przecięte, wszędzie biega przerażona zwierzyna, kamery ochrony pokazują tylko biały śnieg, a członkowie jego małej prywatnej armii znikają... Czy to sprawka demona czy jednego z jego ludzi?
Łowcy...
John Gustat, miliarder, właściciel tajemniczej czarnej skrzynki, próbujący rozwiązać jej zagadkę. Mikołaj i Marikova, podobno członkowie nowej rosyjskiej arystokracji, zarabiającej na oleju i gazie, ale podejrzanie dobrze radzący sobie z nożami i karabinem snajperskim. Rumun, były zapaśnik, obecnie gangster, który wie, że Gustat coś ukrywa. Handlarz bronią z Afryki Południowej. Producent alkoholu z Waszyngtonu. I pirat z Tajlandii, chcący pomścić śmierć swojej siostry...
Zażarte bitwy w ruinach starych świątyń. Afrykańskie krokodyle. Tajna tajska baza wojskowa. Dziwny wirus obcego pochodzenia. Zdrady i wierność. Miłość i śmierć w tropikach.
Coś zaczyna polować na łowców. Coś, co przeżyło tysiąc bitew na setkach planet. Coś, co tajemniczy John Gustat zna aż za dobrze...
Ten opis nie zdradza wam zbyt wiele z powieści, ale przynajmniej prezentuje kontekst. Zasiadając do pisania chciałem podążać tropem tradycyjnych thrillerów i sensacji, przepuszczając je przez mój punkt widzenia. Nie miałem zamiaru stworzyć niczego przełomowego, ale chciałem odświeżyć istniejący gatunek. To, że mogłem polegać na istniejącej konwencji gatunku, także pomogło przy szybkim pisaniu. Mimo to bawiłem się konwencją do woli.
Powieść liczy 85 tys. słów. W ciągu dwóch miesięcy każdą scenę naszkicowałem kilka razy. Oto konkretne strategiczne i taktyczne decyzje, dzięki którym napisałem książkę szybko, nie poświęcając jakości.
Stwórzcie strukturę powieści, która będzie elastyczna, ale cały czas koncentrujcie się na głównym wątku. Powinniście mieć początkowy konspekt, dość szczegółowy, żebyście już na początku pisania mogli podzielić powieść na rozdziały, oraz, o ile to możliwe, zawierający jedno-dwuzdaniowe opisy wydarzeń w poszczególnych rozdziałach lub scenach. Podchodząc do pisania powinniście dokładnie wiedzieć, co dana scena robi w danym miejscu w powieści i dlaczego. Nawet jeśli to zaplanujecie wciąż będziecie mogli wykazać się kreatywnością i zaskoczyć samego siebie w trakcie pisania. Natomiast jeśli nie będziecie posiadali planu, mnóstwo czasu i energii poświęcicie na dopasowywanie scen i wydarzeń. Może się okazać, że scenariusz zmienił się w trakcie pisania, ale łatwiej przeprowadzicie w nim zmiany, gdy macie rozpisany konspekt powieści.
Upewnijcie się, że wiecie, co chcecie napisać. Wiem, że brzmi to jak absolutna podstawa, ale warto stworzyć sobie wyraźny cel, na przykład: “Tworzę szybką i pełną akcji historię z wątkiem szpiegowskim i tragiczną miłością”. Możecie odchodzić od początkowego opisu, ale powiedzenie sobie, co generalnie chcecie osiągnąć, jest bardzo przydatne. Może zauważyliście, że w moim przykładzie nie napisałem: “Tworzę wielopokoleniową sagę o wielkiej rodzinie mafijnej”. Są książki, których nie da się napisać w dwa miesiące.
Używajcie stosunkowo prostego stylu. Nie wierzę, że w zaledwie dwa miesiące można napisać dobrą powieść, używając barokowego stylu i wielowarstwowych historii (przez barokowy styl i wielowarstwowość rozumiem styl pisarzy takich jak Vladimir Nabokov albo Isabelle Allende). To nie oznacza, że bohaterowie i styl nie mogą być złożeni, tylko że tekst musi być bardziej przejrzysty. Dobre przykłady takiego pisania dają Lawrence Block i Ken Bruen. Natomiast nakładanie na siebie różnych tematów i historii zabiera zbyt wiele czasu. Mimo to pisząc “Predatora” i tak starałem się to osiągnąć. Zauważcie, że mniejsza złożoność oznacza zazwyczaj mniej podtekstów, ale możecie osiągnąć podobny efekt na inne sposoby, uwypuklając ukryte motywacje i konflikty bohaterów.
Przynajmniej niektóre postaci wzorujcie na ludziach, których znacie i lubicie, ale z którymi nie spędziliście dużo czasu. Wiem, że brzmi to dziwnie, ale ta zasada okazała się bardzo pomocna, gdy chciałem dodać bohaterom głębi. Miałem wrażenie, jakby ktoś wykonał za mnie część pracy. “Horia Ursu” - nazywa się tak samo jak mój rumuński redaktor - jest świetnym przykładem. Horia jest moim dobrym przyjacielem, z którym regularnie koresponduję i którego moja żona i ja spotkaliśmy dwa razy. Spędziliśmy razem może siedem dni. Jest mi bardzo bliski, podziwiam go, ale nie znam go tak dobrze jak, na przykład, Erica Schallera, który ilustrował “Miasto szaleńców i świętych”. Erica znam od dekady i spędzamy wspólnie dużo czasu. Nie mógłbym nazwać postaci “Eric Schaller”, ponieważ aż za dobrze poznałem tego prawdziwego, znam mnóstwo szczegółów z jego życia i  nie dałbym rady szybko przełożyć ich na bohatera książkowego. Z Horią jest inaczej. Miałem nieco przestrzeni, można powiedzieć że wiem o nim dość mało, żeby móc stworzyć interesującego bohatera wykorzystując posiadane informacje, a puste miejsca wypełniając wymyślonymi detalami. Użyłem tej techniki tworząc przynajmniej trzech bohaterów i za każdym razem działała doskonale. Zwykle tworzenie postaci zajmuje więcej niż dwa miesiące - właśnie to, obok struktury powieści, mogłoby najbardziej spowolnić moją pracę. Ale dzięki pomocy rzeczywistych ludzi, moich przyjaciół, którzy wraz ze swoimi prawdziwymi imionami znaleźli się na kartach powieści, byłem w stanie znaleźć skrót.
Nie bójcie się używać perspektywy wielu bohaterów. Najszybszym sposobem do podkreślenia dramatyzmu sceny jest postawienie w roli bohatera postaci, która jest najbardziej zaangażowana w danym momencie. Z początku podchodziłem do tego bardzo rygorystycznie - planowałem opisy z punktu widzenia dwóch lub trzech postaci, którymi chciałem żonglować w zaplanowanym porządku. Szybko przekonałem się, że to nie wypali, jeśli chcę skończyć w wyznaczonym czasie. Gdybym miał więcej czasu na planowanie i poprawianie mogłoby się udać, ale nie miałem. Zdecydowałem się więc na pomysł z krótkimi rozdziałami i stałymi zmianami perspektywy. Za każdym razem patrzymy na scenę z punktu widzenia najbardziej zaangażowanej postaci. Dotyczy to zwłaszcza kulminacji akcji w drugiej części powieści. Żeby całość nie wydawała się zbyt rozdrobniona zastosowałem jeszcze jeden pomysł: w najdłuższych rozdziałach zawsze patrzymy na akcję z punktu widzenia głównych bohaterów. Efekt jest prosty: potrzebujecie mniej czasu na napisanie sceny, ponieważ już na początku siedzicie w głowie kogoś, kto jest w nią najbardziej zaangażowany. Musicie mieć tylko dość dokładnie nakreślone wątki poboczne i główny wątek, żeby sceny nie zaczęły się powtarzać.
Budujcie napięcie dzieląc sceny na pół. Każda scena ma punkt największego napięcia, po którym tempo akcji opada. Decyzje autorów o tym, kiedy skończyć scenę, zależą od tego, jaki efekt końcowy chcą osiągnąć, także w kontekście całości książki. Podział scen jest jednym z najważniejszych czynników wpływających na tempo akcji. Ale jest jeszcze inny sposób na stworzenie napięcia - zakończenie sceny w momencie rozpoczęcia konfrontacji, albo tuż przed nią, po czym albo pozostawienie jej niedokończonej, albo dokończenie po fragmencie innej sceny z innymi bohaterami. Może to wyglądać na sztuczne tworzenie napięcia, ale jest mniej sztuczne niż zawieszenie akcji na końcu każdego rozdziału (jak w wypadku popularnego, ale manipulującego czytelnikiem “Kodu Leonarda da Vinci”). Zaletą tej techniki jest to, że automatycznie tworzy napięcie, ponieważ czytelnik chce wiedzieć, co stanie się dalej, oraz to, że jest skuteczna praktycznie w każdym wypadku. Już w konspekcie “Predatora” niektóre sceny naturalnie kończyły się w chwili osiągnięcia największego napięcia. Jeśli go nie kreowały albo wydawały się powolne, rozdzielałem je na dwie części, między które wstawiałem inny wątek. Czasami, gdy już podzieliłem scenę, okazywało się, że nie będę musiał jej kończyć. Oszczędziło mi to czasu, ponieważ nie musiałem analizować dramatyzmu na zakończenie każdego rozdziału. Stosowanie takiego podziału pozwoliło mi też na późniejszy powrót do opisywanej sytuacji, ale tym razem oglądanej z punktu widzenia innej postaci, co rozwiązało parę innych, potencjalnych problemów.
Nie wahajcie się dwukrotnie użyć tego samego tła. Opisy otoczenia mogą być kłopotliwe w każdej powieści. Problemem może być na przykład zdecydowanie się na ilość szczegółów. Jak dużo miejsca poświęcić na opis lokacji, która pojawia się tylko raz? W wypadku “Predatora” zdecydowałem się na umiejscowienie akcji na wyspie, ponieważ oznaczało to, że mogłem opisać ją raz a później, gdziekolwiek bohaterowie by się nie znaleźli, na przykład w pobliżu ruin świątyni, czytelnicy sami dopowiedzieliby sobie szczegóły otoczenia. Co prawda początek powieści jest przez to wolniejszy, gdyż musiałem zaprezentować miejsce akcji, ale dzięki temu później miałem mniej pracy, niż gdyby toczyła się ona w różnych lokacjach.
Jeśli tłem akcji jest egzotyczne miejsce zadbajcie o to, żeby było podobne do miejsca, które znacie, albo: “Jeśli chcesz oszukiwać upewnij się, że nikt nie zauważy”. Nigdy nie sprawdziłem dokładnie, jak wyglądają wyspy na Morzu Południowochińskim. Na potrzeby książki założyłem po prostu, że wyspa będzie miała podobny do Florydy klimat podzwrotnikowy, po czym skopiowałem krajobraz półwyspu zmieniając kilka detali. Ponieważ często wędruję po lasach północnej Florydy mogłem dodać kilka ładnych, a przy tym trafnych opisów. W rezultacie powieść jest bardziej realistyczna, niż gdybym próbował od podstaw stworzyć tło. (Choć muszę przyznać, że mieszkańcy wysp na Morzu Południowochińskim mogą uznać, że opisy są kompletnie nierealistyczne.)
Nie opisujcie tego, co nie musi być opisane. Dotyczy to każdej powieści, ale w szczególności takiej, którą piszesz mając termin wiszący ci nad głową. Na kwatery moich bohaterów składają się osobne pokoje dla każdego gościa i jeden wspólny pokój. W pokojach gościnnych dzieje się niewiele, natomiast we wspólnym pokoju dzieje się sporo. Wobec tego opisałem go szczegółowo, podczas gdy opisem pozostałych pokoi nie przejmowałem się w ogóle. To naprawdę nie miałoby sensu. W nieco spokojniejszej powieści, mając więcej wolnego czasu na pisanie, mógłbym zająć się nimi bardziej szczegółowo, ale w wypadku “Predatora” nie było to konieczne.
Nie bójcie się zmiany paru szczegółów, żeby poprawić błędy. Dave Larsen zauważył, że zdaniem jego przyjaciela Kambodżanina, Kambodżanie mówiący po angielsku pomijają formy liczby mnogiej. Gdy dowiedziałem się tego zdążyłem już napisać dialog z udziałem mojego głównego kambodżańskiego bohatera. Poza tym bałem się, że bardziej realny język mógłby wydać się karykaturalny, bez względu na to, co mówił Dave. Postanowiłem więc, że mój bohater do 10 roku życia był wychowywany przez zachodnich misjonarzy i jest dumny ze swojej poprawnej angielszczyzny. Przez to zmieniłem możliwy brak autentyzmu na jeszcze jeden ciekawy detal, zaoszczędziłem trochę czasu, gdyż nie musiałem poprawiać rozmowy, i pozwoliłem czytelnikom lepiej poznać przeszłość jednego z bohaterów.
Niech to, co powinno być surowe, pozostanie surowe. W powieści pojawia się kilka scen nocnych bitew w ruinach świątyni. Gdy opisałem przybliżony wygląd świątyni i ogólny przebiegu walki, reszta scen pozostała nieco surowa i trochę pomieszana, ponieważ taka właśnie jest wojna. Gdybym nagrywał film te właśnie sceny zrobiłbym kręcąc z ręki. Nie chcecie, żeby niektóre sceny były uładzone, ponieważ proza powinna naśladować rzeczywistość. Choć w rzeczywistości miałem jeszcze jeden powód, żeby ich nie wygładzać - nie musiałem poświęcać długich godzin na poprawę tych fragmentów.
Pożyczajcie od innych, bardziej bezpośrednich sztuk. Naśladowanie czegoś, co już istnieje, może pomóc w zaoszczędzeniu czasu, ale jeśli chcecie szybko ukraść jakąś technikę lub pomysł od innego pisarza może się to skończyć jawnym naśladownictwem. Choć nie będzie to plagiat, tak jawne zapożyczenie będzie oznaczać, że nie daliście rady zmienić cudzych pomysłów na tyle, aby pasowały do waszego stylu. Jeśli jednak będziecie pożyczali z innych sztuk, sam fakt przekształcenia pomysłu na potrzeby książki będzie oznaczał, że lepiej wpasuje się w tekst. W jednej ze scen walki Predatora z przeciwnikiem zapożyczyłem świetny pomysł z filmu Orsona Wellesa. W filmie scena zaczyna się od ujęcia znad głów, po czym kamera dokonuje powolnego zbliżenia, aż do momentu, w którym widać dokładnie ręce, bronie i krew. Potem dokonuje nagłego cięcia do ujęcia z daleka i tym razem widzimy zasłane trupami pole bitwy. Dostosowując ten pomysł do powieści i zmieniając go na potrzeby pojedynczego starcia, w dużym stopniu zmieniłem technikę, oraz dodałem scenie głębi bez konieczności poświęcania jej wielu godzin.
PODSUMOWUJĄC
Choć udało mi się napisać powieść w dwa miesiące, nie radzę wam tego robić, jeśli będziecie mieli jakikolwiek wybór. Powiodło mi się, ale równie dobrze mogłem nie zdążyć - powieść mogła okazać się zbyt wymagająca, mogły pojawić się kolejne nieoczekiwane trudności, mogło mi nie wystarczyć sił. Pomysł NaNoWriMo (National Novel Writing Month - Narodowy Miesiąc Pisania Powieści), sławne zawody w pisaniu powieści w miesiąc i całe to kondensowanie pracy twórczej, wydaje mi się kompletnie szalony. Ja miałem przynajmniej parę miesięcy czasu na przemyślenie powieści zanim zacząłem pisać.
Mimo to nie żałuję, że stworzyłem powieść w tak krótkim okresie czasu. Nauczyło mnie to skromności. Zmusiło do nowego spojrzenia na oczekiwania odbiorców i nauczyło technik, których teraz używam przy przelewaniu na papier całkowicie własnych pomysłów. Ostatnim, najważniejszym czynnikiem napędzającym moje starania był entuzjazm. Z entuzjazmem opisywałem tych właśnie bohaterów i sytuacje, które pojawiły się w książce. Cieszyłem się za każdym razem, gdy mogłem pisać. Jeśli chcecie napisać powieść w dwa miesiące, starajcie się, żeby nigdy nie opuścił was entuzjazm.

How to Write a Novel in Two Months is part of Booklife (www.booklifenow.com), © 2009 by Jeff VanderMeer.
Translated and published by permission of author.

0 komentarze:

Prześlij komentarz