poniedziałek, 24 marca 2014

Zły, gorszy, najgorszy

"You're saying the Oscars are also political, OH FUCK OFF!"
10 lat temu z okładem Robin Williams tak kpił z Oscarów. Po ostatnim rozdaniu to zdanie znów jest na czasie.
"Zniewolonego", tegorocznego zwycięzcę, można było typować z zamkniętymi oczami. Bo cóż lepiej będzie wyglądać w oczach "liberałów" rozdających Oscary niż film o niewolnictwie nakręcony przez czarnoskórego reżysera? "Żaden biały nie opowie o niewolnictwie w taki sposób, jak czarnoskóry" - mniej więcej w taki sposób reklamowano "Zniewolonego". Przepis na otrzymanie Oscara w politycznie poprawnych Stanach. Biali muszą się w końcu kajać, posypywać głowy popiołem. Należy zadośćuczynić temu, co robili. Należy mówić o tym, pokazywać okrucieństwo białych ludzi, panów niewolników.
I pod tę tezę nakręcony jest "Zniewolony". W całym filmie zaledwie 3 postaci białych ludzi mogą wzbudzić odrobinę sympatii. Reszta białych, mających przewagę liczbową i w czasie na ekranie, to w większym lub mniejszym stopniu sadyści, wariaci i mordercy.
Dla niektórych to idealne przedstawienie białych.
Dlatego żaden spośród członków Akademii nie zwrócił uwagi na to, że ani scenarzysta filmu, ani reżyser nie wiedzą o niewolnictwie więcej od białych. Nie przeżyli tego, więc skąd mają wiedzieć? Z książek i opowieści - tych samych źródeł, do których każdy ma dostęp. Zamknęli oczy na to, że Tarantino w kilku scenach "Django" potrafił bardziej obrazowo i naturalistycznie przedstawić okrucieństwo niewolników, niż Steve McQueen przez 2 godziny. Dodatkowo Tarantino potrafił zrobić to bez okrągłych, pięknych frazesów o godności, dumie i ich zachowaniu. "Mississippi w ogniu" dosadniej potrafiło pokazać problem segregacji i nienawiści na tle rasowym. "Zniewolony" nie jest też filmem najlepiej zagranym ani wyreżyserowanym.
Spośród wszystkich nominowanych do Oscara filmów, jakie widziałem, jak dotąd każdy był lepszy. "Grawitacja", "American Hustle", "Ona", "Wilk z Wall Street", "Witaj w klubie". Żaden z nich nie jest wybitny, ale to bardzo dobre kino. "Zniewolony" przy nich wypada blado, chociaż to wciąż dobry film.
Natomiast znakomicie trafił w potrzeby lubiących się samobiczować Amerykanów.

0 komentarze:

Prześlij komentarz