I znów "Sherlock" jest świetny. Jak dawniej - sarkastyczny, nieco naiwny, absurdalny, genialny. Trzymający w napięciu, świetnie zagrany, podający zagadki, ale nie zawsze dostarczający łatwe rozwiązania.
Przed trzecim sezonem obawiałem się jak scenarzyści rozwiążą powrót "Sherlocka", jak wyjaśnią sfingowanie samobójstwa, ponieważ wyjaśnienie końca poprzedniego sezonu mogło mieć olbrzymi wpływ na odbiór najnowszego. Zrobili to, przynajmniej na razie - w iście mistrzowskim stylu. Czyli nie wyjaśniając nic. Podając za to kilka mniej lub bardziej możliwych rozwiązań, z których każde ma w sobie dużo hollywoodzkiego absurdu. Zamierzona ironia i pstryczek w nos Amerykanów?
Najlepsza telewizja publiczna świata znów pokazuje w jaki sposób, wydając nie tak znów dużo pieniędzy, można zrobić porządny program. Robią to od dziesiątków lat. Bo w "Sherlocku" zachwyca umiejętne wykorzystanie książki, świetny pomysł z przeniesieniem detektywa do teraźniejszości, dobrze napisany scenariusz i świetna gra aktorów. Do tego serial zdaje się przynosić obu aktorom grającym główne role na tyle dużo przyjemności, że sami zachęcali producentów i BBC do nakręcenia sezonu 4.
Oczywiście BBC także kręci seriale słabe. Ale wśród nich można znaleźć perełki, takie jak właśnie "Sherlock" czy "Peaky Blinders". Podczas gdy polskie telewizje tarzają się w słodko-głupich fabułach o młodych i pięknych (lub szarych i nijakich) ludziach oraz przesiąkniętych romantycznym polskim patosem serialach historycznych.
"Sherlock" nie jest pozbawiony wad. W pierwszym odcinku trzeciego sezonu znalazło się parę momentów, które wyglądały, jakby scenarzyści chcieli się popisać hollywoodzkim rozmachem. A w jednym czy dwóch momentach sam pan Holmes zdawał się przypominać nadczłowieka. Na szczęście były to momenty. Scenarzyści opanowali się. A "Sherlock" pozostał taki sam, jak w poprzednich sezonach.
0 komentarze:
Prześlij komentarz